wtorek, 12 czerwca 2012

II. Z CYKLU "WSIOWE AKTUALNOŚCI" Wiejska czarownica"


Kiedy usłyszałam pierwszy raz o wiejskiej czarownicy, aż mi z wrażenia dech zaparło. W dzisiejszych czasach spotkanie z czarownicą to jak przekroczenie progu średniowiecza. Choć na mojej wiosce nadal orze się pole koniem za którym podąża rolnik to nie mogę powiedzieć abyśmy byli aż tak zacofani. Tym bardziej podsycało to moją ciekawość, że nikt dokładnie nie mógł mi powiedzieć ani gdzie mieszka ani jak wygląda ta czarownica. Każdy podawał jakieś mętne opisy. Jedni twierdzili, że to czarownica inni, że dziwaczka i samotniczka. Widywana była na stawach szczególnie często kiedy nie można było spotkać na nich żywego ducha. Podobno błąkała się też po lasach zbaczając ze ścieżek i chodząc jedynie duktami zwierząt. Gdzie mieszkała? Niestety , nie na mojej wsi, ale ponoć niedaleko. Opisy drogi były tak zawiłe, że zaczęłam szukać jej domu na mapach satelitarnych. A co! Wykorzystałam cuda techniki do tropienia czarownic.

Niestety, na żadnych mapach nie istniało siedlisko w lesie. Byłam o krok od zaliczenia wiejskiej czarownicy do barwnych postaci ludowych zabobonów gdyby nie dziadek Anioł Stróż. Gdy się spotkaliśmy zaczęłam podpytywać.
Dziadkowi zawsze można wierzyć. Zna tutejszych ludzi jak nikt. Ale ona - jak powiedział - czarownica, nie była tutejsza. Czy jest czarownicą? Nie wiadomo. Ludzie gadają różne rzeczy ale kto by tego wszystkiego słuchał. Czy ją spotkał? Tak wiele razy. Jak krówki z wieczora sprowadza do obory to czasem widuje ją i zawsze się ukłoni. Złego słowa o niej powiedzieć nie może. Podobno miała kiedyś męża albo to narzeczony był, on tego nie wie. Zginął albo odszedł, została sama i sprowadziła się w nasze okolice. Kto wie może uciekła od niego? Nie pierwsza i nie ostatnia. Mieszka na odludziu, trudno trafić. Jak wygląda? Właściwie mogłybyście być siostrami. Obie nie jesteście tęgie i obie jasnowłose. Ona trochę starsza jest ale z daleka trudno was odróżnić.
Słowa dziadka odarły mój obraz czarownicy z długich spódnic, czarnych loków i zapachów ziół. Czarownica, która wygląda tak jak ja..... ogarnął mnie pusty śmiech na myśl o biedakach, którzy widząc mnie chadzającą w strugach deszczu po stawach spluwali za lewe ramię myśląc, że mają przed sobą przedstawicielkę czarnej wiejskiej magii.
W tedy jeszcze nie przypuszczałam jak pokrętny bywa los i splata ze sobą ludzkie ścieżki.
Po różnych perypetiach ja i czarownica zostałyśmy przyjaciółkami.


Jeśli Judyta jest czarownicą to bardzo nowoczesną. Do dziś twierdziłam, że czarownicą wcale nie jest. Bo czary istnieją w książkach i filmach ale nie w dobie internetu i kawy z ekspresu . Taka kobieta jak ona z wykształceniem , którego sama mogę pozazdrościć może by i kiedyś spłonęła na stosie za zamiłowanie do natury, fizyki i za same poglądy, które wprawiają mnie w zdumienie. Ale jak to na naukowca przystało jest trochę szalona i za to ją lubię najbardziej.

Gdy dotarłam do niej na rowerze kompletnie zziajana spojrzała na mnie krzywo mówiąc, że jeżdżę jakbym miała za mało czasu na życie.
 Na nic nie pomogły tłumaczenia, że praca, obowiązki, rwanie chwastów w ogrodzie i słodkie lenistwo przed komputerem. Judyta wgryzła się we mnie wzrokiem. Ona przecież też pracuje i obowiązków ma nie mniej a to co nas różni to to, że ona nie siedzi bezmyślnie przed monitorem i na wszystko ma czas.

Musiałam przyznać jej rację . Co fakt to fakt, można przebimbać życie patrząc się cielęcym wzrokiem w monitor wirtualnego świata. Poczułam chęć zmian. Judyta podchwyciła mój wzniosły nastrój i kazała wrzasnąć na całą chałupę, że nie będę już siedzieć bez potrzeby przed komputerem.
Poczułam się jak wariat i dusząc się ze śmiechu wykrzyczałam co chciała Justyna.

    Kiedy wróciłam do domu naładowana radością i nasycona lasem usiadłam przed laptopem... otworzyłam go, włączyłam i ......... koniec laptopa, koniec internetu w domu. Poszedł cały system. I tak sobie pomyślałam na psa urok z tym laptopem! Teraz już wiem, że na pewno dotrzymam przyrzeczenia. Na wszelki wypadek splunęłam za lewe ramię.






    Wszystkich chętnych zapraszam na spacer po mojej wiosennej wiosce. Moja męska połówka serca uczy się kręcić filmy i to jest pierwszy odcinek :). Proponuję włączyć głośniki bo muzyka Laury Sullivan, która leci w tle uwodzi i jest rozbrajająco cudowna.