piątek, 28 września 2012

PRZEPIS BRONKA KONIARZA



Wieś ma swoje uroki, swoją beztroskę i proste szczęśliwe życie. Dopiero wgłębiając się w tą atmosferę i lepiej poznając miejscowych dostaniemy pełen obraz wsi który czasem bawi a czasem przeraża. Wiecie jaki jest wiejski sposób na to by mąż nie zdradzał żony? Zdradził mi ten sekret pewien nazwijmy go Bronek (zmieniam imię aby mnie na wsi nie wywieźli jak Jagnę na gnoju). 

Bronek pracuje w fabryce na 3 zmiany a po pracy jedzie do siebie na wieś gdzie ma gospodarkę a w niej stadko koni.  Bronek jest malutki, szczuplutki, zawsze wesoły i wszędzie węszy zdrady małżeńskie. Bronek oczywiście jest bardzo przeciwny wszelkim zdradom ale jego mania polega na tym że za każdym spotkaniem właśnie o tym temacie z lubością rozmawia. Bronek koniarz taki właśnie daliśmy mu przydomek jest kawalerem i specjalistą od zdrad małżeńskich. Ujawniając mi tajemnicę udanego małżeństwa zbliżał się do mnie tak, że przez jedną straszną chwilę myślałam że mnie pocałuje. Na szczęście aparat z długim obiektywem zwieszający mi się z szyi wyznaczał granicę bliskości. Zniosłam to wszystko, bo która by nie zniosła za taki przepis na udane życie małżeńskie.
A oto fachowa instrukcja jak postępować z mężczyzną aby nie zdradzał  z punktu widzenia Bronka koniarza (odtworzona jak najwierniej dla potomności): Jak mąż (koniecznie musi być mąż inny przypadek nie wchodzi w grę) ma ochotę wieczorem, to trzeba mu powiedzieć  że jest się baaardzo zmęczoną i nic z tego nie będzie. Ale rano to co innego. Rano to trzeba dać popracować mężowi same możemy nawet drzemać (według Bronka fakt drzemki nie ma znaczenia). I ten mąż tak musi intensywnie pracować żeby mu główka opadła w dół. ( tu Bronek obrzuca mnie czujnym spojrzeniem czy aby łapię o co chodzi w temacie. Łapię ale z kamienną miną bo najchętniej padłabym trupem ze śmiechu). Jak opadnie mu ta główka to do wieczora nie będzie jej podnosił żeby się rozglądać za innymi. 

Po tych zwierzeniach stwierdziłam, że jest bardzo późno i muszę lecieć. Na odchodne dostałam całusa w czółko .


W tedy chciałam zwiać jak najszybciej i najdalej od Bronka ale dziś Bronek kiedy zostaliśmy przyjaciółmi zawsze daje mi całusa w czółko i w szyjkę tłumacząc, że to tak jak małemu źrebaczkowi.

7 komentarzy:

  1. jak widzę wrzesień u Ciebie pełen przepisów, jak i na innych blogach:DDD No, może nie są to przepisy na przetwory, ale i tak warto zanotować:DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepis jak na faceta przystało:)))aż się dziwię ,że Bronek do dziś kawalerem się ostał:))z takim podejściem:))))))))))))buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miłośc do koni,jak wielu dzisiaj ludziom tego brakuje,a Pan Bronek-to prawie jak jeden bohater z serialu"Dom"-może czeka na tą jedyną,bo miłośc nie zna granic wieku.Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cenna receptura... Trzeba będzie spróbować ;-P

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, Bronek :) fajnie, że tak się dzieli swoimi... przemyśleniami :)
    ale jakie zdjęcia!!!!
    no dla mnie miód! te źrebaczki, te piękne konie! Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak uczciwie trzeba przyznać ,że Pan Bronek nieźle kombinuje....przynajmniej w kwestii "główki". Jako młoda mężatka ,koniecznie muszę sobie to gdzieś odnotować i to drukowanymi;)

    OdpowiedzUsuń